niedziela, 10 sierpnia 2014

ONE SHOT "Nigdy nie zapomnij o uśmiechu" + PRZEPROSINY!!

Annyeong...<chowa się za krzesłem>
Pseplasam was ;( Wiem,że strasznie późno tu pisze ale nie miałam weny ;(
Wezmę się w garść i będzie co raz lepiej! Obiecuje! :D
Teraz zapraszam na One Shot dla Beni :D
Nareszcie się doczekałaś :D
P.S proszę was o komentarze :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tytuł : "Nigdy nie zapominaj o uśmiechu"
Paring : Jimin i Kookie (BTS/Bangtan Boy)
Typ : Romantyczny,słodki
Ostrzeżenia : Pisany z perspektywy Kookiego, ciutka +18 
 


Po tajemnie wymknąłem się z dormu,by nikt mnie z zespołu nie zobaczył. Ruszyłem do parku,po drodze kupując dwa Cappucino. Usiadłem na huśtawce czekając na Niego. Miałem czarny kaptur na głowie by mnie nie rozpoznał. Dzisiaj odpowiadaliśmy na pytania naszych fanów,i przebrany za dziewczynę umówiłem się z Jimim. Tak bardzo chciałem pobyć z nim sam na sam bez tamtej zgrai idiotów. Zjawił się punktualnie. Huśtałem się delikatnie na tej huśtawce,by nie pokazać mu że się denerwuję i że nie jestem dziewczyną. Gdy zajął huśtawkę obok podałem mu jedno Cappuccino. Jego ulubione z cukrem trzcinowym i intensywną pianką.
-Dziękuję-powiedział przyjmując kubek do rąk. Jego głos był muzyką dla moich uszu.
Huśtałem się delikatnie,nie odzywając się. Nie chciałem by za szybko dowiedział się kim jestem.
-No więc...-próbował zacząć jakąkolwiek rozmowę. Po długiej ciszy ściągnąłem kaptur z głowy.
-K...Kooki?-spytał zaskoczony
-Tak,Kooki. Zaskoczony,co?-powiedziałem poprawiając włosy.
-Ciutke -odpowiedział patrząc na mnie wciąż zaskoczony.
-Teraz wiem,że łatwo można się z tobą umówić- powiedziałem wrednie nie podnosząc nawet wzroku na niego z moich trampek.
-Będziesz mi robić teraz wyrzuty?-spytał upijając łyk kawy
-Niby po co? W końcu jesteśmy tylko przyjaciółmi-powiedziałem cicho ściskając mocniej mój kubek z kawą.
-Co tam?-spytałem po długiej chwili ciszy,ściągając moje ulubione zerówki z nosa.
-Zmęczenie-odpowiedział pijąc kawę. Posmakowała mu,cieszyłem się jak głupi,że mu ją kupiłem.
-Przepraszam,że cię wyciągnąłem z domu-powiedziałem cicho wyrzucając swoje okulary do śmieci .
-Dlaczego je wyrzuciłeś?-spytał cicho
-Były porysowane,nic w nich już nie widziałem-odpowiedziałem patrząc w gwiazdy
Po chwili poczułem na nosie okulary.-Uwielbiam jak je masz na nosku-powiedział cicho stojąc nade mną z ciepłym uśmiechem. Tak uwielbiałem ten uśmiech. Jedynie czego teraz pragnąłem to złożenie na jego usta delikatnego pocałunku.
-Ale...to są nowe okulary. I to od Chaniego! -powiedziałem zachwycony-Jak mam ci się odwdzięczyć?-spytałem cicho patrząc na niego
-Nie protestuj-powiedział cicho i poczułem na swoich ustach jego.....Jego gorące wargi koloru pięknej róży. Westchnąłem cicho w jego usta i automatycznie pogłębiłem pocałunek. Jego język delikatnie badał wnętrze mojej jamy ustnej. Podniosłem się z huśtawki wplatając dłonie w jego włosy. Czułem jego umięśnione ciało na swoim. Zjechałem dłońmi na jego plecy badając każdy mięsień osobno. Jego język badał delikatnie moje podniebienie. Mruczałem cicho jak jakiś kotek. Moje marzenia nareszcie się spełniły.
On i ja. Facet z facetem. Sami. Całujący się na dworze. Moja radość była zaraźliwa. Poczułem jak na jego wargach zagościł ciepły uśmiech.
- Dlaczego dopiero teraz? Byłem głupi nie widząc twojej miłości do mnie. Kookie kocham cię jak nikt inny. Jesteś dla mnie światłem w ciemnym tunelu...Nie śmiej się. Wiesz jak długo się tego uczyłem?-popatrzył na mnie z wyrzutem gdy zacząłem się śmiać.
-Może przestań już marudzić tylko mnie pocałuj?-zaproponowałem cichutko stając na palcach by dosięgać jego warg.
-A co ja niby jestem? Nie dostaniesz-pokazał mi język ale widziałem,że go kuszę.
-Albo dasz mi buzi albo będzie taki foch,że do końca życia nie zobaczysz mnie,ani mojego ciała,ani moich ust-szepnąłem do jego ucha. Gdy chciałem odejść,poczułem jego dłonie na moich bokach.
-Chodźmy w ustronne miejsce. Bo jak fanka nas zobaczy to koniec,wiesz o tym-wymruczał cicho wjeżdżając dłońmi pod moją koszulkę. Szliśmy bardzo wolno w stronę naszego dormu. Czułem jego dłonie wszędzie. Często gęsto nie umiałem powstrzymać cichy jęków gdy bawił się moimi sutkami. Wiedziałem,że ta noc nie skończy się normalnie. Czułem,że jest podniecony i sam próbuje zrobić wszystko aby mnie podniecić. Jego ręka zjechała niżej i wtargnęłam pod moje bokserki. Czułem jak zaczyna....Ach! Tego to ja wam już nie opowiem!! Ale bądźcie pewni,moje szczęście zawsze jest zaraźliwe. Może kiedyś wam to opowiem ale teraz pozwólcie mi się pobawić z moją miłością.

środa, 23 lipca 2014

ONE SHOT "Pięknie jest gdy bajka staje się rzeczywistością"

Hej Hej :D
Nowy One-Shot napisany nawet szybko :D Nie miała jedynie internetu :(
Ale jestem w domu i biorę się w garść by napisać wszystkie zaległe One Shoty i niedługo pojawi się moje opowiadanie...Hetero xD Ale o Yaoi także pomyślałam ;3
No nic,zapraszam do czytania :3
P.S proszę was o komentarze ;3


Tytuł : „Pięknie jest gdy bajka staje się rzeczywistością”
Paring : SkyDragon (Cl of 2NE1 and GD of Big Bang)
Typ : Romantyczne,słodkie i kochane
Ostrzeżenia : Pisane z perspektywy Cl

„Delikatnie muskał wargami skórę wokół ust..
-Boje się-wyszeptałam
-Mnie?-spytał,nie przerywając pieszczoty
-Nie...Chociaż...Tak
-Przecież wiesz,że cię nie skrzywdzę-szepnął
-Wiem,ale nie o to chodzi. Boje się,że ci się nie spodobam,że cię rozczaruję.
Zaśmiał się cicho i przygarnął mnie mocno do siebie.
-Przecież wiesz,że mi się podobasz. Gdy cię widzę moje serce może oszaleć i eksplodować-szepnął. Zaczął mnie całować,zachłannie,z miłością i pożądaniem.
-Myślę,że mamy na sobie za dużo ubrań. Rozebrać cię czy sama to zrobisz?-spytał cicho.
-Najpierw ty-szepnęłam
Bez słowa zdjął czarną koszulkę. Wstrzymałam oddech. Miał pięknie wyrzeźbione ciało,smukłe mięśnie i gładką skórę.
-Chae..teraz twoja kolej...
Ściągnęłam bluzkę przez głowę. Siedziałam przed nim w samym koronkowym staniku. Odruchowo owinęłam się ramionami.
-Ciągle nie pokazałaś wszystkiego-wymruczał tuż przy moim uchu. Sięgnął ręką do moich pleców,by sprawnym ruchem odpiąć zapięcie stanika. Ściągnęłam ramiączka i rzuciłam stanik na podłogę,koło mojej bluzki.
Ji Yong przejechał lekko dłonią po moich nagich piersiach. Sutki momentalnie stwardniały a po ciele rozeszło się przyjemne mrowienie.
-Zamknij oczy-szepnął
-Po co?-lekko się zdziwiłam.
-Zaufaj mi..Po raz kolejny...
Jego dłoń zeszła niżej. Jeździł nią w górę i w dół po moim brzuchu. Chciałam więcej takich pieszczot.
-Jak będziesz chciała bym przestał to powiedz.-Ji Yong pieścił delikatnie moje podniebienie. Obiełam go ramionami za szyję i wplotłam dłonie w jego czuprynę. Moim ciałem wstrząsały delikatne dreszcze gdy dotykał mnie i całował. Powoli schodził coraz niżej. Teraz pieścił moją szyję, zszedł jeszcze niżej zatrzymując się dłużej przy sutkach. Smok dotykał mnie dokładnie tam gdzie chciałam i pieścił tak jak chciałam. Lekko popchnęłam go niżej dając mu do zrozumienia by zszedł jeszcze niżej.gdy jego usta zaczęły ssać skórę przy pępku straciłam resztki kontroli.
-Za dużo ubrań-szepnął gdy doszedł z pocałunkami do krawędzi dżinsów. Sprawnym i pojedynczym ruchem zdjął ze mnie spodnie wraz z figami. Pośpiesznie zdjął swoje bokserki. Miałam go teraz przed sobą pięknego i bezwstydnie nagiego...”
-ChaeRin! Gdzie jesteś?-zostałam wyrwana ze świata książki.
-Tutaj kochanie!-krzyknęłam zamykając książkę.
-Chae..Znowu czytałaś swoją książkę?-zaśmiał się cicho Ji wchodząc do naszej biblioteki. Zrobiłam dzióbek czekając na buzi. Usłyszałam jego cichy chichot i jego usta na moich.
-Coś się stało? Chce dokończyć czytać książkę-powiedziałam cicho z uśmiechem.
-Kochanie,wydałaś tą książkę dwa tygodnie temu. Po co ją czytasz jak i tak znasz ją na pamięć?-zaśmiał się Ji kucając przede mną.
-Tak,znam na pamięć. Ale lekarz polecił czytać książki na głos w ciąży-pogłaskałam delikatnie już duży brzuszek. Byłam już w 8 miesiącu ciąży. Mały Nami był naszym największym szczęściem.
-Tak,trzeba czytać książki,no ale chyba nie erotyczne.-zaśmiał się cicho całując delikatnie brzuszek.
Moje życie było jak z bajki. Kochany mąż,dziecko w drodze,wymarzona praca jako pisarka,piękny dom z wielkim ogrodem....Żyć i nie umierać.
-Dawaj łapę- powiedziałam szybko. Zaskoczony Ji podał mi dłoń,którą szybko położyłam na brzuchu.-Czujesz? Kopie-zaśmiałam się cicho i radośnie. Takie miłe uczucie,czuć,że w środku coś kopie,coś co żyje.
-Nami będzie piłkarzem a nie piosenkarzem-powiedział cicho Ji delikatnie głaszcząc mój brzuszek.
-O nie,nie pozwolę na to. Zostanie sławnym piosenkarzem który podbije każde niewinne serce. Tak jak ty mnie podbiłeś jedną piosenką-pokazałam mu język.
-A co. Zakochałaś się we mnie słyszą mój anielski głos-zaśmiał się cicho. Ale niestety miał racje. Kocham jego głos,oczy,nos,usta...Nie ma rzeczy której w nim nie kocham. Jest cudowny i taki o jakim każda kobieta marzy.
-Kochanie,troszkę źle się czuję. Pomożesz mi dojść do sypialni?-spytałam cicho wachlując się książką.
Ji Yong nie czekał ani chwili. Wziął mnie na ręce i ruszył do sypialni. Trzy razy dziennie działo mi się coś takiego.
-Nie zostawiaj mnie samej-szepnęłam gdy położył mnie na łóżku.
-Kochanie,nigdy cię nie zostawię-położył się koło mnie,przykrywając mnie kołdrą
-Nie obrazisz się jak się ciut prześpię,co?-spytałam cicho przymykając oczy.
-Śpij i odpoczywaj słońce-odpowiedział cicho głaszcząc mnie delikatnie po policzku. Zasnęłam z delikatnym uśmiechem na twarzy. O czym śniłam? To zostanie moją małą i słodką tajemnicą.



sobota, 12 lipca 2014

ONE SHOT : „Czasami moje serce bolało tak bardzo,że nie mogłem spać...”

Hi,Hai,hello ;3
Z tej strony Banggsters ;3 Powracam ze świeżutkim One Shotem napisanym jeszcze dzisiaj ;D
Myślę,że wyszedł dobrze :) Przepraszam oczywiście za to,że długo nie pisałam,ale wena mnie opuściła >,<
Zrobię wszystko aby dodawać częściej notki :*
A teraz zapraszam do czytania Badeul-B1A4 ! :D
P.S : Kochani,komentujcie! Bo bez komentarzy nie wiem czy pisać dalej czy zaprzestać swą twórczość :*



Tytuł : "Czasami moje serce bolało tak bardzo,że nie mogłem spać..."
Paring : Badeul(Baro&Sandeul)B1A4
Typ : romantyczne
Ostrzeżenia : Pisane z perspektywy Sandeul'a a tak to brak.


Cały zespół pojechał do jakiegoś radia a ja mądry udałem,że jestem chory i zostałem w domu! Yehet! Ale..No właśnie teraz strasznie mi się nudziło. Chodziłem po naszym dormie jak trup. Nigdy tak się nie nudziłem!! Padłem twarzą na kanapę i głośno krzyknąłem. „Dlaczego nie ma tu Baro!!??”-pomyślałem zły. Tak bardzo chciałem z nim sobie porozmawiać,pożartować. Wystarczyłaby mi jedynie jego obecność by się nie nudzić. Od kiedy pamiętam,Baro był przy mnie : jak nogę złamałem,jak płakałem,gdy załamywałem się. Nawet gdy uciekałem przed pająkami. Tak,nie śmiać się! Nienawidzę pająków,są ohydne..Takie włochate..Bleee.. Z Baro znamy się długo. On wie wszystko o mnie a ja o nim. Może nawet za dużo wiemy o sobie.
Wstałem z tej cholernej kanapy i ruszyłem do pokoju Baro. Wpadłem do jego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Zawsze jego kołdra pachniała takimi męskimi perfumami. Był idealny pod każdym względem....Nie dziwie się,że wszystkie dziewczyny się w nim podkochują .Westchnąłem cicho przytulając się do jego poduszki. Może mam lekką obsesję na jego punkcie,taką minimalną. On jedyny się ze mnie nie śmieje...No dobrze,przyznam się..Podkochuję się w Baro..Tak,wiem. „Słynne Badeul jest prawdą” -już widzę te nagłówki w gazetach. Ale,co ja mam niby zrobić?Kocham się w nim bo jest inny,docenia mnie. Wiem,że to jest nieszczęśliwa miłość i wiem,że nigdy się nie przyznam do tego ale marzyć o nim i śnić nikt mi nie zabroni. Chciałem jego zamiast tej głupiej poduszki
-Tak bardzo cię kocham-szepnąłem cicho a po moich policzkach spłynęły łzy bezradności,które wsiąkały w poszewkę jego poduszki. Po cichu,z wielką gulą w gardle śpiewałem piosenkę którą tak bardzo lubiliśmy :
<klik>
Nie wiedziałem,że za drzwiami stoi mój Bóg i słucha mojego szlochu pomieszanego ze śpiewem.
-Tak bardzo chciałbym abyś wiedział jak bardzo jesteś dla mnie ważny-szepnąłem w jego poduszkę. Nieświadomie zasnąłem,śniąc o nas.
Gdy się obudziłem usłyszałem na dole głosy moich kochanych idiotów : JinYoung'a,CNU'a,Gongchan ale nie usłyszałem głosu mojego kochanego Baro. Zerwałem się z łózka jak najszybciej biegnąc do drzwi.
-Gdzie się śpieszysz?-usłyszałem jego głos. Gdy odwróciłem się w stronę głosu zobaczyłem Baro stojącego w drzwiach od łazienki jedynie z ręcznikiem zawiązanym w pasie. Poczułem jak moje policzki zaczynają mnie piec. Wyglądał jak Bóg,ideał...Nie wiedziałem jak go jeszcze nazwać.
-Ja...Eto..Ano...-zaplątałem się w swoich słowach i nie wiedziałem co powiedzieć. Zapatrzyłem się na kropelki wody skapujące z jego włosów na klatkę piersiową...O mamo! Zabierzcie mnie stąd bo nie ręczę za siebie!
-Pewnie zdziwiłeś się gdy nie usłyszałeś na dole mojego głosu,co?-spytał podchodząc wolnym krokiem w moją stronę.
-Nie,coś ty.Dlaczego tak pomyślałeś?-spytałem idąc tyłem by jak najszybciej wyjść z tego pokoju.
-Wiesz,spałeś w moim łóżku,do tego ściskając mocno moją poduszkę.-powiedział cicho obserwując mnie uważnie.
-Lubię twoją poduszkę,jest taka miła i cieplusia-wymyśliłem na poczekaniu i spanikowałem gdy plecami uderzyłem o zamknięte drzwi.
-Dlaczego mnie okłamujesz i nie widzisz tego co do ciebie czuje,co?-spytał cicho stając twarzą w twarz ze mną,opierając swoją dłoń na drzwiach koło mojej głowy.
-A..A..Ale...ale ja...co?-dopiero dotarło do mnie znaczenie jego słów.
-To co słyszałeś. Co mam jeszcze zrobić byś zobaczył,że nie umiem bez ciebie funkcjonować?-spytał cicho patrząc prosto w moje oczy rozszerzone maksymalnie w wielkim szoku. Patrzyłem na niego nie wiedząc co powiedzieć nawet jak zareagować.
-Sandeul,kocham cie od kiedy spędziliśmy sami noc w dormie na oglądaniu One Piece i Pokemonów. Nie widzę świata bez ciebie. Gdy patrzę na ciebie serce i wszystko inne się cieszy. Gdy płaczesz,płaczę z tobą. I Wiem,że ty też do mnie czujesz to co ja-szepnął prosto do mojego ucha
-S..Skąd?-wyszeptałem. Nie byłem zdolny do żadnego innego pytania.
-Kochanie,gadasz przez sen-powiedział cicho-A do tego słyszałem jak śpiewałeś naszą piosenkę-dodał cicho
-B..Baro..ja...-nawet teraz nie umiałem mu tego powiedzieć.
-„Czasami moje serce bolało tak bardzo,że nie mogłem spać...”-zanucił cicho do mojego ucha.-Kocham cię Sandeul i nikomu cie nie oddam-dodał cichutko patrząc na moje suche usta. Zapragnąłem ich. Oddychając szybko przygryzłem wargę patrząc na niego wzrokiem mówiącym tylko jedno „Pocałuj mnie”.
-K...K...Barokochamcię-powiedziałem na jednym wdechu. On jedynie ciepło się uśmiechnął i poczułem na swoich wargach jego. Marzyłem o tym jak nikt inny. Zarzuciłem ręce na jego szyję muskając jego usta delikatnie i z miłością.
-Rozumiem,że jesteśmy razem tak?-spytał cicho Baro głaszcząc mnie delikatnie po głowie.
-Tak..Tak...TAK!-krzyknąłem rzucając się na niego.
I co mogę jeszcze powiedzieć....Moje marzenia się spełniły i powiem wam jedno : Kochani,nie bójcie się miłości lub odrzucenia! Każdy da radę,na prawdę.

niedziela, 15 czerwca 2014

ONE SHOT "Mój czy tego chce czy nie" + Wielkie przeprosiny

Hej,Hej,Hej...Tak wiem,wiem zaniedbałam bloga...ja przepraszam ! ;(
Ale szkoła,nauka,oceny...to wszystko tak nagle na mnie spadło,że nie dawałam sobie już rady :(
Proszę o zrozumienie..No ale powracam z obiecanym One Shotem ! :D
Drugie zamówienie zostanie zrealizowane jak najszybciej <33
Miłego czytania i proszę o komentarze :*
_____________________________________

Tytuł : „Mój czy tego chcesz czy nie”
Paring : G-Top
Typ : fluf,erotyka
Ostrzeżenia : +18,scena erotyczna,przekleństwa.

Opis : Pisane z perspektywy G-Dragona

Znowu wygraliśmy. Pierwsze miejsce a piosenka „Fantastic Baby” jest hitem lata. Autografy rozdane więc w ekspresowym tempie jedziemy do klubu na super nudną imprezę wytwórni. Nigdy nie lubiłem tych imprez. Były nudne,sztywne i trzeba było się głupio uśmiechać do innych. Tak bardzo chciałem już jechać do domu i ponownie położyć się koło T.O.P'a i nie martwić się niczym. Tak...G-Dragon jest gejem , więc laski które się we mnie kochają mogą już przestać marzyć o małżeństwie ze mną. Oczywiście,że nie kładę się tak bezpośrednio z nim. Zawsze udaje,że lunatykuję i tak po prostu wychodzi.
Impreza przebiegała nudno i strasznie się ciągnęło. Tańczyłem już chyba ze wszystkimi laskami na sali. Spróbowałem każdego jedzenia i alkoholu.
Miałem chcice,straszną chcice na T.O.P'a. Gdy tylko na niego patrzyłem od razu , miałem ochotę rzucić się na niego i ucałować te czerwone usteczka od wina. Kusił,cholernie mnie kusił. Rozmawiał z dyrektorem wytwórni. Kątem oka mnie zobaczył...WIECIE CO ZROBIŁ?!?!?!?! Popatrzył na mnie wygłodniałym wzrokiem...ale to nie wszystko,PRZYGRYZŁ dolną wargę i PUŚCIŁ mi oczko. Jak on może to robić?!?!?!?! Ja rozumiem,że on chce mnie sprowokować,no ale,jest zbyt dużo ludzi. Odwróciłem się od niego i ruszyłem do CL. Wiedziałem,że T.O.P jest o nią zazdrosny. Z moim wrednym uśmieszkiem zacząłem z nią tańczyć. Nie,nie tak normalnie. To był już prawie erotyczny taniec. Alkohol buzował w naszych żyłach więc nie przejmowaliśmy się niczym. Nasze ruchy były dzikie,ocieraliśmy się o siebie wszystkimi częściami ciała. W momencie gdy miała mnie pocałować,poczułem,że ktoś przerzucił mnie sobie przez ramie i ruszył do łazienki. Złapał haczyk. Rybka jest zazdrosna. Nie mogłem przestać uśmiechać się pod nosem. Weszliśmy do dziwnego pokoju. Rozglądnąłem się dookoła i okazało się,że znajdujemy się w jakiejś sypialni.
-Ktoś tu jest zazdrosny-zaśmiałem się gdy rzucił mnie na łóżko
-Jesteś Bi? Bo nie pamiętam byś lubił całować dziewczyny-powiedział T.O.P,który zawisł nade mną.
-Wiesz,jeśli osoba która mi się podoba,nie chce mnie całować...To muszę całować dziewczyny-powiedziałem,muskając przy tym delikatnie jego usta.
-Osoba która ci się podoba?Kto to?-spytał patrząc na mnie swoimi pięknymi oczami.
-A taki jeden .Ma niebieskie włosy,rapuje i do tego jest moim przyjacielem. Znasz go?
-Uwierz mi,znam. Ma niezłego kolosa w spodniach który za każdym razem podnosi się gdy patrzysz na niego swoimi kocimi oczami.-zamruczał wodząc rękoma po moich bokach
-Jak to podnosi?Aż tak na niego działam?-spytałem niewinnie,jeżdżąc pazurami po jego plecach.
-Najbardziej lubi,gdy kładziesz się koło niego w nocy i wtulasz się jak Panda-odparł cicho przygryzając mój płatek ucha.
Nie umiałem powstrzymać jęku radości. Mój T.O.P nareszcie odważył się,Nareszcie jest tu ze mną. Popatrzyłem na niego a on mnie zrozumiał . Musnął delikatnie moje usta. Nie widziałem,nie słyszałem i zapomniałem gdzie jestem. Byłem na innym świecie w którym byłem Ja i On. Ja i Jego usta,Jego ciało,Jego nagość i Jego delikatność. Nie przerywając pocałunku zerwałem z niego koszulę i zjechałem rękoma do jego spodni.
-Nie tak szybko,kochanie-wyszeptał T.O.P. Ściągnął ze mnie koszule i zaczął językiem bawić się moimi sutkami. Mruczałem jak mały kotek oczekując dalszych pieszczot. Jego ręce badały moje ciało,delikatnie i spokojnie. Nie śpieszył się , wiedział ,że nie ucieknę. W końcu mieliśmy całą piękną noc dla siebie. Jego usta pomału schodził z moich sutków na brzuch. Przyssał się do skóry wokół pępka. Wiłem się pod nim jak jakiś wąż,pragnąłem go. Zjechałem rękoma ponownie w stronę jego spodni a on wyczuwając to złapał moje nadgarstki i położył na wysokości mojej głowy.
-Dlaczego?-jęknąłem zły
-Bo nie,zbyt bardzo się podnieciłem-powiedział cicho odpinając pasek od moich spodni.
Myślałem,że oszaleję .T.O.P nie śpiesząc się zdjął do końca moje spodnie wraz z bielizną. Chłonął wzrokiem każdy nowy skrawek,raz po raz całował mnie po brzuchu,schodząc co raz niżej. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. Jak najszybciej,ściągnąłem z niego spodnie i bokserki. Widziałem go w pełnej okazałości,tak jak Bóg go stworzył. Nie umiejąc się powstrzymać musnąłem ręką jego dużego kolegę. T.O.P po raz pierwszy zamruczał niczym rasowy kot. Chwyciłem jego członka w obie dłonie,poruszając nimi w górę i w dół. Kierowany instynktem pochyliłem się i wziąłem go do ust.
-GD...co ty...? Aaaaa- nie mógł powstrzymać jęknięcia gdy zassałem się na jego penisie. Lizałem go i ssałem nie przejmując się niczym. Był smaczny,smakował jak lizak. Ciekawy,wsunąłem język pod napletek. T.O.P nie umiał powstrzymać jęknięcia. Zamruczałem zadowolony i nie przestawałem bu obciągać,czekając na piękny finał. Czułem jak jego członek co chwile rośnie w moich ustach co raz bardziej. T.O.P czując,że dłużej nie pociągnie,wsunął dłoń w moje włosy i zaczął poruszać dolną częścią ciała. Robił ze mną co chciał. Jego ruchy raz były szybkie,raz wolne. Pieprzył mnie w usta tak jak chciał. Gdzieś po 3 minutach poczułem słodki nektar spływający do mojego gardła. Jego sperma była słodka i gorąca.
-Pobawiłeś się mną,to teraz ja mogę pobawić się tobą-zamruczał do mojego ucha nalewając na moje pośladki lodowaty żel. Pisnąłem zaskoczony. T.O.P uśmiechając się wrednie pod nosem klęknął na łóżku i kazał mi stanąć na czworaka,wypinając się w jego stronę. Robiłem wszystko co mi kazał. Zaczął jeździć swoim gorącym językiem wokół mojego kakaowego oczka. Oszalałem,wiłem się pod jego dotykiem,nie umiejąc powstrzymać jęków rozkoszy.
-Bo cię wszyscy usłyszą,kochanie-szepnął do mojego ucha wsuwając jeden palec do środka.
-R..rusz....rusz się..a..a nie...n.nu...nie g..ga..das..sz.. ..-wyjęczałem zaciskając z całej siły dłonie na kołdrze. T.O.P zaśmiał się jedynie i wsunął do środka drugi palec i poruszał nimi szybko i zwinnie. Czekałem na finał,chciałem go poczuć w środku,czuć się z nim jednością.
T.O.P sam nie wytrzymując,rzucił mnie na łóżko i klęknął przede mną. Poczułem jak jeździ swoim penisem bo moim kakaowym oczku,wiedziałem,że to ta chwila. Po chwili poczułem jak wsuwa się we mnie,wolno i spokojnie,nie chcąc zrobić mi krzywdy. Nie czułem bólu lecz wielką przyjemność,nie było tak jak inni opowiadali. że boli,piecze...Dla mnie to było coś wspaniałego. Ból był przepustka do czegoś pięknego.
-Teraz na pewno wszyscy nas usłyszą-jęknął T.O.P i zaczął poruszać się lekko do przodu,lekko do tyłu. Zagryzłem jak najmocniej zęby na wargach by nie jęczeć. Lecz gdy Seung-hyun trafił prosto w moją prostatę krzyknąłem z rozkoszy. Od tamtej pory przez cały czas w nią trafiał a ja krzyczałem i jęczałem na przemian. Nie myślałem,że mój pierwszy raz z T.O.P'em będzie tak wyglądać. Zawsze myślałem,że zrobię to z nim gdy będzie spał lub będzie pijany. Ale my to robimy na trzeźwo! On nie ŚPI ani nie jest PIJANY! T.O.P poruszając się szybko w moim wnętrzu zaczął się do tego bawić moim kolegą.
-Ja...haaaaaaa....ja za...ra...zaraz...d..doj...dojdę!-wyjęczałem zapominając o tym,że ktoś może nas usłyszeć.
-Dojdźmy razem-wystękał T.O.P i zaczął poruszać się szybko w środku jak i ręką na moim penisie. Nie minęła chwila jak i ja i T.O.P doszliśmy. Moja sperma spływała po jego ręce jak jakiś miały sok. A w środku czułem jak mnie wszystko wypełnia i wypływa za razem ze mnie. Leżałem na tym łóżku jak szmaciana lalka z uśmiechem spełnienia na twarzy.
-Byłeś wspaniały-wyszeptał mój T.O.P zlizując z ręki moją słonawą spermę.-Ale musimy już iść,skapną się,że nie ma gospodarza imprezy.-dodał i zaczął się ubierać
-Czekaj...dla ciebie to była tylko jedno razowa przygoda?-spytałem lekko wkurwiony łapiąc go za nadgarstek.
-Albo ruszysz swój zgrabny tyłeczek i się ubierzesz albo nigdy tego nie powtórzymy-wymruczał do mojego ucha seksownym głosem-Za bardzo cię kocham by to była tylko jednorazowa przygoda-dodał zakładając koszule. Uśmiechnąłem się do siebie radośnie i zacząłem szybko ubierać. Po równych 15 minutach byliśmy gotowi.
-Nie będziesz już z nią tańczyć..prawda?-spytał jeszcze T.O.P
-Zatańczę gdy będę chciał cię sprowokować -odparłem z wrednym uśmieszkiem. T.O.P pochylił się w moją stronę i delikatnie pocałował.
-Idź pierwszy,zachowuj się jak gdyby nic.-puścił mi oczko i zapalił papierosa,zaciągając się dymem tytoniowym.
Popatrzyłem na niego ostatni raz i ruszyłem na salę gdzie byli wszyscy. Teraz wiedziałem,że Choi jest tylko mój,nawet jeśli by musiał tańczyć z jakąś laską. Był,jest i będzie tylko mój. Oj zadbam o to.

<Klik>


~~~~~
Proszę o szczere komentarze <33
~Banggsters

sobota, 10 maja 2014

Przeprosiny + ONE SHOT "Miłość trwa wiecznie"

Kochani z tej strony Banggsters...
PRZEPRASZAM! *płacze jak fontanna* Miałam ślub koleżanki i głupie poprawy ze sprawdzianów...nie wyrobiłam się ;(
I dziękuję wam bardzo mocno za komentarze <3
Obiecuje,że jak najszybciej napiszę dwa One-Shoty zaległe :*
A teraz zapraszam na One Shota mojej duszyczki :3
~Banggsters

________________________________
Tytuł : "Miłość trwa wiecznie"
Paring : HimLo (Kim Himchan & Choi Jung Hong)
Typ: Angst
Ostrzeżenia : Śmierć...Pisane z dwóch perspektyw.


*Himchan
-Od dłuższego czasu...chce ci coś wyznać...Zelo Kocham Cię - Wyznał, przyciągnął go do siebie i czule pocałował.Gdy chłopak nie odpowiedział na pocałunek puścił go i obserwował jego reakcję, której się nie doczekał. Zelo stał i sie nie ruszał. Nic nie mówił, nie patrzył na niego tylko wpatrywał się w ścianę za nim. Himchan zrozumiał.Zrozumiał,że maknae nic do niego nie czuje i nic nie mówi bo nie chce go zranić. Smutny wybiegł z domu, zostawiając  Go samego.
To bolało. Tak cholernie go to bolało. Nie mógł zrozumieć, jak mógł pomyśleć, że on coś do niego czuje. Wydawało mu się, że patrzy na niego inaczej niż na resztę członków z zespołu.Że są bliżej,dogadują się lepiej niż z innymi.Po jego policzkach popłynęły ciurkiem słone łzy.
Widocznie się mylił. Tak bardzo się mylił...
Nie patrzył dokąd idzie,nic już go nie interesowało. Nie widział, że wchodzi na autostradę, ani nadjeżdżającego auta. Dopiero oślepiły go światła. Potem poczuł ból, nie z powodu odrzucenia przez Zelo, lecz z powodu auta , które w niego uderzyło.
-Zelo...-wydukał jeszcze cichutko i czuł że zaczyna odpływać.

*Zelo
-0d dłuższego czasu...chce ci coś wyznać...Zelo Kocham Cię.
Usłyszał te słowa. Usłyszał te dwa piękne słowa!,,Kocham Cie"!. I to od samego Himchana! Zamurowało go.Nie spodziewał się, że te słowa padną z tych ust.Z ust które zawsze chciał choć na chwilkę dotknąć swoimi. A tym bardziej, że starszy go pierwszy pocałuje i to z taką czułością,której nie poczuł od nikogo. Tak długo o tym marzył i tyle razy sobie to wyobrażał. Ale gdy ten moment przyszedł nie wiedział co zrobić. Chciał mu powiedzieć jak bardzo go kocha i jak długo na to czekał, a potem rzucić mu się w objęcia...Ale jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa.
Stał tak przez chwilę, gdy z rozmyśleń wyrwał go głos lidera :
-Długo zamierzasz tak stać i nic nie robić ? - Zapytał zaciekawiony,oparty o framugę drzwi.
-Ale...ale ja nie wiem co zrobić. Po prostu mnie zatkało, z resztą on sobie poszedł,uciekł ode mnie.
-Zelo czekałeś na to tak długo.Sam mi to mówiłeś.Biegnij za nim,natychmiast! -Rozkazał Bang z ciepłym uśmiechem na twarzy.
Natychmiast za nim wybiegł. Nie wiedział gdzie go szukać,gdzie mógł pobiec.Więc pozwolił by prowadziła go intuicja. Biegł ile sił w nogach, gdy wreszcie zobaczył Himchana idącego prostu na ulicę.
-Himchan ! Himchan stój ! -wrzeszczał na całe gardło,przestraszony tym co może się stać.- Słyszysz mnie ? Zatrzymaj się...-Zbladł.Poczuł, że robi mu się słabo. Jego ukochany wszedł na ulicę, prosto pod koła nadjeżdżającego samochodu.
Biegł najszybciej jak potrafił. Gdy do niego dotarł, jeszcze żył...
*Himchan
Czuł, że umiera,nie miał już szans.Jego nogi odmówiły posłuszeństwa a oddech stał się urywany.Wtedy podbiegł do niego Zelo. Co on tutaj robił ? Skąd wiedział gdzie go szukać ?
-Himchan proszę, nie umieraj ! - Łkał Zelo. - Ja..ja też cię kocham.Od kilku lat w moim sercu jesteś tylko ty. Kocham Cię tak jak jeszcze nikt nigdy nikogo nie kochał.Jesteś moim powietrzem.
-Ze..Zelo, wiesz, ż..że..ja też cię kocham. Bardziej niż m...możesz to sobie wyobrazić - wyznał z wielkim trudem starszy.
Maknae pochylił się i pocałował Himchana. On od razu odpowiedział na pocałunek.Łzy młodszego skapywały na policzki blade Himchana.
-Teraz mogę spokojnie odejść. Z..Zelo musisz być..być silny i szczęśliwy. Proszę zrób to dla mnie... - powiedział cicho i gdy zamknął oczy spod powiek po płynęły łzy
-Nie ! To się tak nie skończy ! Nie zostawiaj mnie...Proszę...-łzy nie miały końca.
-Zawszę przy tobie będę, pa...pamiętaj o tym.Gdy z..zo...zobaczysz gwiazdy,pomyśl że jedną z ni...nich to ja..Kocham Cię Zelo.
Lecz było już za późno. Na nic zdały się jego płacze i krzyki. Himchan odszedł.Odszedł tam,gdzie będzie mu lepiej.Ale Zelo wiedział.Wiedział,że Himchan zawsze będzie w jego sercu.




________
Tym razem z tej strony G-Dragon :D
Mój pierwszy One -Shot..Co o nim myślicie?
Proszę o komentarze ;]
~GD



poniedziałek, 5 maja 2014

ONE SHOT : "Ostatnia Piosenka"

Tytuł : "Ostatnia piosenka"
Paring : BangLo (Bang Yong Guk & Choi Jun Hong)
Typ : Angst
Ostrzeżenia : Przekleństwa,przemoc,śmierć.

Opis : Nie każda miłość jest szczęśliwa.(Z punktu widzenia Zelo)
~~.~~
Było ciemno.Cholernie ciemno.Latarnie na tej ulicy nie działały już od kilku lat i nikt nie pomyślał by je naprawić.Pewien głupiec biegł ile sił w nogach...Tym głupcem byłem ja,Choi Jun Hong.Idiota,który zakochał się w szefie najgorszego gangu w Seoul.W Bang Yong Guku,w człowieku bez serca.Co z tego,że jestem facetem!Co z tego,że jestem pierdolonym gejem!Miłości się nie wybiera,teraz już wiem.Żałuję,żałuję wszystkiego co zrobiłem godzinę temu.Nie wiem co mnie podkusiło,do wyznania mu uczuć.Może te jego kuszące i suche usta?A może to,jak się na mnie patrzył?Jak uśmiechał się do mnie?Jest wiele powodów,dlaczego go pocałowałem przy wszystkich i wyznałem mu uczucia.Byłem głupcem i muszę ponieść za to karę.Moją jedyną nadzieją na ucieczkę był Himchan. Przyjaciel znający moją przeszłość.Ale właśnie przeze mnie,Himchan odszedł.Nie.Nie tak jak myślicie.On został zamordowany tak jak jego chłopak.Teraz są razem,szczęśliwi,tam na górze.
-Po co uciekasz sukinsynie! I tak cię dorwę!-usłyszałem krzyk mojego ukochanego Banga. Wiedziałem,że nie odpuści.A dlaczego?Wiesz,kto normalny zabija dziewczynę szefa?Tak,zabiłem ją zimną krwią.A wiesz dlaczego?Bo była suką.Puszczała się na prawo i lewo.Wykorzystywała uczucie Banga by dostać to co chciała.Ale on tego nie widział.Ona była jego oczkiem w głowie.
Nagle upadłem,nie miałem już siły uciekać przed nimi.Jeszcze do tego,gitara którą trzymałem na plecach ciążyła mi.Odpowiem na twoje pytanie,które zadałeś sobie w głowię.Tą gitarę dostałem od Banga na moje 18 urodziny.Zawsze z nim śpiewałem i komponowałem piosenki.Z wycieńczenia zacząłem płakać.Może to dziwne ale wiedziałem,że to moje ostatnie łzy które mogę wylać na tym świecie.Że to ostatni ból.Pogoda zawsze mnie rozumiała.Nawet teraz,deszcz padał,mieszając się z moimi gorzkimi łzami a krzyk który sam cisnął mi się na usta,był zagłuszany przez potężne grzmoty.
Dobiegli do mnie.Czułem na sobie wzrok wszystkich,którzy mnie szukali i gonili.Najbardziej mnie palił wzrok Banga.
-Po co to zrobiłeś?-wysyczał mi w twarz podnosząc za włosy do góry.Nie odpowiedziałem,nie chciałem już nic mówić.
-Odpowiedz śmieciu!-rzucił mną na ziemię,w miejsce gdzie przed chwilą klęczałem.Popatrzyłem na niego z bólem w oczach.
-Bo..bo..bo cię kocham-wyszeptałem z łzami w oczach.Nie przejmowałem się śmiechem innych.Dla mnie liczył się teraz on i jego zdziwienie.
-Kochasz?Czy ty w ogóle wiesz,co to znaczy kochać?-spytał Bang kucając przede mną.Patrzyłem mu w oczy.Chciałem je zapamiętać.
-Proszę..pozwól mi..-zacząłem cicho,przełykając głośno ślinę.
-Na co?-spytał patrząc na mnie uważnie.
-Chc..chcę..chcę zaśpiewać-wydukałem próbując się nie popłakać
-Teraz chcesz śpiewać?Teraz,przed twoją śmiercią?-powiedział do mnie z kpiną w głosie.
Jedynie pokiwałem głową.To było dla mnie ważnie.Machnął na mnie ręką,w końcu byłem mu już obojętny.I tak miałem umrzeć.Wyjąłem swoją gitarę i zacząłem grać.Mimo tego,że moje zdolności wokalne były kiepskie,śpiewałem dla niego z serca.Piosenkę,którą napisaliśmy pewnego dnia,gdy miał miał mętlik w głowie.
*Wszystkie nasze wspomnienia, które były jak piekło.Nie wiem dlaczego one nadal tkwią w mojej głowie.Będę pamiętać o wszystkich naszych wspólnych dniach,I ciebie, gdy bawiłaś się ze mną.Dzięki tobie wszystko stało się dla mnie klęską.Obraz mnie, radośnie uśmiechającego się do ciebie, przestał istnieć.Nieważne jak miłość, każda jest dla mnie śmieszną, mam zdruzgotane serce.Próbowałem wszystkiego, aby o Tobie zapomnieć.I doszedłem do siebie szybciej niż ktokolwiek.A ty jeszcze będziesz żałować, widząc mnie, tak będzie.Nawet moja muzyka, którą tak ignorowałaśTa piosenka rozbrzmiewa na ulicach Seulu ( Rządzi)Trzymając się naszych dawnych zwyczajów.Tonąłem nieprzytomnie w świecie jak z koszmaru.Ale wciąż, ponieważ jesteś tą, którą kochałemNigdy cię nie zapomnę, tak, pamiętam.

Patrzył na mnie z delikatnością w oczach.Czyżby zrozumiał?Czyżbym dał radę pokazać mu co do niego czuje?
 Nie dałem rady zaśpiewać całej,łzy spływały po moich policzkach jak jakiś wodospad.Nie miałem siły już niczego wydusić z siebie.
-Zabij tego idiotę-powiedział ktoś i poczułem jak robi mi się słabo.
-Nie!-usłyszałem krzyk Banga.Krzyknął za późno.Ale,dlaczego krzyknął?Czyżby zależało mu?
Gitara wypadła mi z rąk.Popatrzyłem na swoją pierś.Pomału na mojej bluzce tworzyła się czerwona plama a ja traciłem czucie w rękach i w ciele.Moje ciało zaczęło się trząść.To był mój koniec.Próbowałem oddychać,kontaktować..Ale nie miałem siły.
-Nie,Zelo..Nie..-moja głowa spoczęła na kolanach Banga.Był taki ciepły.-Proszę..nie umieraj-usłyszałem jak powiedział cicho przez łzy.Pogłaskał mnie po policzku,to było takie miłe.Jego łzy skapywały na moją bladą twarz.Zamknąłem oczy,tak na chwilkę,by odpocząć.Obiecałem sobie,że się obudzę.Dla niego,dla mojego Banga.
-Zelo,kocham cię..Kocham cię,tak mocno.Tak cholernie mocno-usłyszałem jeszcze cichy szept Banga i jego usta na swoich i ciemność.Nie mogłem otworzyć oczu.Nie mogłem oddać upragnionego pocałunku.Umarłem,to już niestety wiedziałem.
"Przepraszam cię,Bangi"-pomyślałem i poszedłem w stronę światła.

https://www.youtube.com/watch?v=Z2ae5qRWPCg
_______
Cześć kochani <3
To mój pierwszy One shot...Jak się podobał,jak wrażenia?
Tak wiem,błędy..Ale pracuję nad nimi :*
Proszę o komentarze kochani,bo nie bd wiedziała czy mam dalej pisać ;*
Jeśli macie jakieś zamówienia,to piszcie w komentarzach ;3
~Banggsters