piątek, 14 kwietnia 2017

Sama nie wiem co to za post...

Cześć wam..jeśli w ogóle ktoś tu jest.
Sama nie wiem czy dalej prowadzić tego bloga. No cóż, nie mam zbyt dużo czasu na nowe opowiadania czy na One Shot'y. I nikt tutaj nie zagląda..Nie usunę bloga. Jest moją małą miłością. To tutaj piszę to co kocham. Mam głowę pełną pomysłów jednak na razie muszę skupić się na swoim zdrowiu i szkole T-T
Czasami będą pojawiać się tutaj notki <3
Życzę wam zdrowych i wesołych Świąt Wielkanocnych <3


wtorek, 22 marca 2016

ONE SHOT ""You're like an angel, who has left me and gone somewhere" cz.1

Hejo cześć witajcie kochani!
Znalazłam staroć na komputerze i stwierdziłam,że mogę go udostępnić dla was! <3
Muzyka przy której poprawiałam : klik!




Tytuł : "You're like an angel, who has left me and gone somewhere" cz.1
Paring : Joy i SungJae (Red Velvet & BToB)
Typ : Romantyczność,słodkość.
Ostrzeżenia : pisany z perspektywy Joy




Nie chciałam doprowadzić do tego wypadku! No dlaczego to wszystko przytrafia się mi?! To prawda,śpieszyłam się na uczelnie,przez co złamałam dość dużo przepisów ale nie chciałam potrącić człowieka! Będę smażyć się w piekle! Gdy karetka zabrała młodego mężczyznę do szpitala jak najszybciej ruszyłam za nimi. Musiałam wiedzieć co i jak z tym mężczyzną. Jeśli coś mu się stało,to naprawdę chyba się powieszę!
Wbiegłam szybko do szpitala i spytałam się pielęgniarki gdzie zabrali przed chwilą zabranego chłopaka. Gdy spytała,czy jestem z rodziny odpowiedziałam,że jestem jego narzeczoną. No kurde.Mówiłam,że zrobię wszystko! Lekarze badali chłopaka i czyścili jego rany. Dowiedziałam się,że jest poturbowany ale nic mu się takiego nie stało ale jednak zostawią go dobę w szpitalu na obserwację. Westchnęłam cicho z ulgą. Nic mu nie zrobiłam. Czyli..nie jechałam tak szybko! Weszłam niepewnie do sali.
-Od kiedy ja mam narzeczoną?-spytał rozbawiony patrząc na mnie uważnie. Spaliłam buraka słysząc to. Czy oni naprawdę musieli mu to powiedzieć?!
-N..No wiesz. Musiałam jakoś tu wejść a wymyśliłam tylko to w 3 sekundy-burknęłam obrażona siadając na krzesełku.
-Jestem SungJae -przedstawił się z tym ślicznym szerokim uśmiechem.
-A ja to Joy..Wybacz.Nie chciałam ci tego zrobić-powiedziałam cicho spuszczając głowę.
-Joy...Śliczne imię. Tak pomyślałem..czy pomogłabyś mi w jednej rzeczy?-spytał a ja spojrzałam na niego zaciekawiona. No tak. Musiałam mu pomóc za to co zrobiłam.
-Eh,no dobrze. Co takiego mam zrobić?-spytałam siadając bliżej niego.
-Udawaj przez 2 tygodnie,że jesteś moją narzeczoną.-powiedział a ja aż spadłam z krzesła słysząc to.
-Że co proszę?!
-To co słyszysz. Rodzice szukają mi dziewczyny a ja nie chce żadnej od nich. Pomóż mi proszę a nikomu nie wsypie cię i będziesz miała swoje prawko przy sobie-powiedział patrząc na mnie takim wzrokiem..że stety lub niestety zgodziłam się na to.
-No to gdzie mój pierścionek? Musimy być wiarygodni-powiedziałam ziewając dyskretnie. Nie wyspałam się dzisiaj.
-Na początek chodź tutaj.Połóż się przy mnie i udawaj zmartwioną i zakochaną. Zaraz rodzice przyjadą-powiedział a ja położyłam się koło niego. Był ciepły,ładnie pachniał no i był cholernie przystojny.
-Po dwóch tygodniach liczę na dobrą kawę!-powiedziałam a on w odpowiedzi przytulił mnie do siebie. Był naprawdę ufny. Przecież mogłam go zabić czy coś. Ale jak na razie było mi ciepło i zaczęłam zasypiać. Przed totalnym odpłynięciem usłyszałam zmartwiony głos starszej kobiety,a potem cisza.
Gdy się obudziłam było cicho,ciemno..i zimno. Gdzie był mój grzejnik? Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak chłopak się przebiera. O mamuniu..ale on miał ciało. Patrzyłam ja zakłada swoją czystą bluzę nie pokazując,że się obudziłam. Zamknęłam szybko oczy w momencie gdy się odwrócił w moją stronę. Jak gdyby nigdy nic,położył się koło mnie,przygarnął w swoje ciepłe ramiona i szepnął do ucha "Dziękuje". To jedno słowo dało mi do zrozumienia,że on nic mi nie zrobi i,że dobrze robię pomagając mu.
Następnego dnia,pojechałam z nim do jego mieszkanka.
-Zacznijmy od tego,że nie wiem nic o tobie. Po drugie gdzie pierścionek,po trzecie...będziemy musieli się całować przy innych by pokazać im naszą miłość?-spytałam cicho siadając na kanapie. Usłyszałam w odpowiedzi jedynie śmiech. No kochany. Naprawdę!
-Pierścionek mam dla ciebie. Stary pierścień naszej rodziny. Co do pocałunków,powinniśmy poćwiczyć. Znam moją rodzinę i na pewno będą chcieli byśmy okazywali sobie te piękne uczucia. Ja nie gryzę,ale no..będziemy musieli to zrobić.-cmoknął mnie w policzek a ja zarumieniłam się mocno. No muszę się z nim całować..to potrzebne..Boże,całować się z nieznajomym.
-Czy możemy dzisiaj u ciebie zrobić sobie seans filmowy i podowiadywać się o sobie jakiś rzeczy?-spytałam cicho przyjmując do dłoni ciepły kubek kakałka.
-Wspaniały pomysł. Chciałbym trochę wiedzieć o swojej narzeczonej-zaśmiał się cicho rozpalając kominek. Okryłam się kocem który leżał na oparciu kanapy. Zimno mi było a jego nie będę prosić aby przytulił się do mnie. W aż takich bliskich relacjach jeszcze nie jesteśmy. No właśnie...jeszcze. Czy to co będziemy udawać zbliży nas do siebie czy jednak to będzie tylko i wyłącznie gra?Kurde,chłopak był naprawdę przystojny. Nim się obejrzałam siedzieliśmy koło siebie na kanapie,w dłoniach mieliśmy kubki herbat i ciągle rozmawialiśmy,nawet śmiejąc się z niektórych rzeczy. Naprawdę,mogłabym być jego prawdziwą narzeczoną.O godzinie 22,00,wtedy gdy ja zasypiałam ten głupek wręczył mi pierścionek zaręczynowy. Był piękny,założyłam go i zasnęłam wtulona w niego.
Po miesiącu naszych spotkań w końcu nadszedł czas na rodzinny obiad w domu jego rodziców. Ubrałam się ładnie i czekałam na swojego księcia z bajki. Kurde,niby mało czasu a jednak ten głuptas podobał mi się co raz bardziej. Nie potrafiłam przestać myśleć o nim. Gdy podjechał pod mój blok,zbiegłam na dół z szerokim uśmiechem. Widząc go uśmiechniętego,siedzącego za kierownicą moje serce zabiło mocniej i szybciej. Wsiadłam do auta i zapięłam pasy.
-Przez ten miesiąc nie ćwiczyliśmy jednej rzeczy-zauważył SungJae a ja zrobiłam się purpurowa na twarzy. No tak.Pocałunek..
-No to zatrzymaj się gdzieś,dam ci buziaka i pojedziemy dalej-powiedziałam rozbawiona,udając wyluzowaną a tak naprawdę moje serce ledwo co biło. SungJae zatrzymał się na jakieś ulicy. Odwróciłam się w jego stronę i otworzyłam szeroko oczy gdy to właśnie on musnął moje wargi. Nie czekałam,pozwoliłam ponieść się chwili. Położyłam dłoń na jego policzku i oddałam pocałunek. Czule i delikatnie. Zamknęłam oczy czując się jakbym odleciała do Nibylandii. Nie chciałam tego przerywać. Chciałam więcej lecz on wciąż myślał jedynie o tym,że to jest ćwiczenia...Odsunęłam się od niego i usiadłam wygodnie nie patrząc w jego piękne oczy.
-Powinieneś jechać dalej-powiedziałam cicho gdy nic nie robił,tylko siedział.
-Nigdzie nie jedziemy-powiedział wysiadając z auta. Złapał mnie za rękę,wyciągnął z auta i zaczął ciągnąć w stronę parku.
-Sung...SUNGJAE!-krzyknęłam by wreszcie się zatrzymał. No na szpilkach nie dam rady biegać!. Spojrzał na mnie zamyślony.
-Co ty robisz? Mamy jechać do twoich rodziców. Zapomniałeś?!-warknęłam czerwona.
-Nie chce tam jechać. Joy ja..Kocham Cię-wyszeptał.
CDN.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Proszę o komentarze <3




sobota, 5 marca 2016

Powrót na bloga

Może nie taki do końca powrót ale jakiś jest ! :*
Witajcie kochani.Pewnie już nikt tu nie zagląda i w ogóle ale stwierdziłam,że mimo wszystko będę publikować swoje opowiadanka ^^
Może znajdzie się ktoś kto chciałby dalej to czytać :D
Zapraszam do czytania! <3

~.~.~.~.~.~.~.~.~


niedziela, 10 sierpnia 2014

ONE SHOT "Nigdy nie zapomnij o uśmiechu" + PRZEPROSINY!!

Annyeong...<chowa się za krzesłem>
Pseplasam was ;( Wiem,że strasznie późno tu pisze ale nie miałam weny ;(
Wezmę się w garść i będzie co raz lepiej! Obiecuje! :D
Teraz zapraszam na One Shot dla Beni :D
Nareszcie się doczekałaś :D
P.S proszę was o komentarze :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tytuł : "Nigdy nie zapominaj o uśmiechu"
Paring : Jimin i Kookie (BTS/Bangtan Boy)
Typ : Romantyczny,słodki
Ostrzeżenia : Pisany z perspektywy Kookiego, ciutka +18 
 


Po tajemnie wymknąłem się z dormu,by nikt mnie z zespołu nie zobaczył. Ruszyłem do parku,po drodze kupując dwa Cappucino. Usiadłem na huśtawce czekając na Niego. Miałem czarny kaptur na głowie by mnie nie rozpoznał. Dzisiaj odpowiadaliśmy na pytania naszych fanów,i przebrany za dziewczynę umówiłem się z Jimim. Tak bardzo chciałem pobyć z nim sam na sam bez tamtej zgrai idiotów. Zjawił się punktualnie. Huśtałem się delikatnie na tej huśtawce,by nie pokazać mu że się denerwuję i że nie jestem dziewczyną. Gdy zajął huśtawkę obok podałem mu jedno Cappuccino. Jego ulubione z cukrem trzcinowym i intensywną pianką.
-Dziękuję-powiedział przyjmując kubek do rąk. Jego głos był muzyką dla moich uszu.
Huśtałem się delikatnie,nie odzywając się. Nie chciałem by za szybko dowiedział się kim jestem.
-No więc...-próbował zacząć jakąkolwiek rozmowę. Po długiej ciszy ściągnąłem kaptur z głowy.
-K...Kooki?-spytał zaskoczony
-Tak,Kooki. Zaskoczony,co?-powiedziałem poprawiając włosy.
-Ciutke -odpowiedział patrząc na mnie wciąż zaskoczony.
-Teraz wiem,że łatwo można się z tobą umówić- powiedziałem wrednie nie podnosząc nawet wzroku na niego z moich trampek.
-Będziesz mi robić teraz wyrzuty?-spytał upijając łyk kawy
-Niby po co? W końcu jesteśmy tylko przyjaciółmi-powiedziałem cicho ściskając mocniej mój kubek z kawą.
-Co tam?-spytałem po długiej chwili ciszy,ściągając moje ulubione zerówki z nosa.
-Zmęczenie-odpowiedział pijąc kawę. Posmakowała mu,cieszyłem się jak głupi,że mu ją kupiłem.
-Przepraszam,że cię wyciągnąłem z domu-powiedziałem cicho wyrzucając swoje okulary do śmieci .
-Dlaczego je wyrzuciłeś?-spytał cicho
-Były porysowane,nic w nich już nie widziałem-odpowiedziałem patrząc w gwiazdy
Po chwili poczułem na nosie okulary.-Uwielbiam jak je masz na nosku-powiedział cicho stojąc nade mną z ciepłym uśmiechem. Tak uwielbiałem ten uśmiech. Jedynie czego teraz pragnąłem to złożenie na jego usta delikatnego pocałunku.
-Ale...to są nowe okulary. I to od Chaniego! -powiedziałem zachwycony-Jak mam ci się odwdzięczyć?-spytałem cicho patrząc na niego
-Nie protestuj-powiedział cicho i poczułem na swoich ustach jego.....Jego gorące wargi koloru pięknej róży. Westchnąłem cicho w jego usta i automatycznie pogłębiłem pocałunek. Jego język delikatnie badał wnętrze mojej jamy ustnej. Podniosłem się z huśtawki wplatając dłonie w jego włosy. Czułem jego umięśnione ciało na swoim. Zjechałem dłońmi na jego plecy badając każdy mięsień osobno. Jego język badał delikatnie moje podniebienie. Mruczałem cicho jak jakiś kotek. Moje marzenia nareszcie się spełniły.
On i ja. Facet z facetem. Sami. Całujący się na dworze. Moja radość była zaraźliwa. Poczułem jak na jego wargach zagościł ciepły uśmiech.
- Dlaczego dopiero teraz? Byłem głupi nie widząc twojej miłości do mnie. Kookie kocham cię jak nikt inny. Jesteś dla mnie światłem w ciemnym tunelu...Nie śmiej się. Wiesz jak długo się tego uczyłem?-popatrzył na mnie z wyrzutem gdy zacząłem się śmiać.
-Może przestań już marudzić tylko mnie pocałuj?-zaproponowałem cichutko stając na palcach by dosięgać jego warg.
-A co ja niby jestem? Nie dostaniesz-pokazał mi język ale widziałem,że go kuszę.
-Albo dasz mi buzi albo będzie taki foch,że do końca życia nie zobaczysz mnie,ani mojego ciała,ani moich ust-szepnąłem do jego ucha. Gdy chciałem odejść,poczułem jego dłonie na moich bokach.
-Chodźmy w ustronne miejsce. Bo jak fanka nas zobaczy to koniec,wiesz o tym-wymruczał cicho wjeżdżając dłońmi pod moją koszulkę. Szliśmy bardzo wolno w stronę naszego dormu. Czułem jego dłonie wszędzie. Często gęsto nie umiałem powstrzymać cichy jęków gdy bawił się moimi sutkami. Wiedziałem,że ta noc nie skończy się normalnie. Czułem,że jest podniecony i sam próbuje zrobić wszystko aby mnie podniecić. Jego ręka zjechała niżej i wtargnęłam pod moje bokserki. Czułem jak zaczyna....Ach! Tego to ja wam już nie opowiem!! Ale bądźcie pewni,moje szczęście zawsze jest zaraźliwe. Może kiedyś wam to opowiem ale teraz pozwólcie mi się pobawić z moją miłością.

środa, 23 lipca 2014

ONE SHOT "Pięknie jest gdy bajka staje się rzeczywistością"

Hej Hej :D
Nowy One-Shot napisany nawet szybko :D Nie miała jedynie internetu :(
Ale jestem w domu i biorę się w garść by napisać wszystkie zaległe One Shoty i niedługo pojawi się moje opowiadanie...Hetero xD Ale o Yaoi także pomyślałam ;3
No nic,zapraszam do czytania :3
P.S proszę was o komentarze ;3


Tytuł : „Pięknie jest gdy bajka staje się rzeczywistością”
Paring : SkyDragon (Cl of 2NE1 and GD of Big Bang)
Typ : Romantyczne,słodkie i kochane
Ostrzeżenia : Pisane z perspektywy Cl

„Delikatnie muskał wargami skórę wokół ust..
-Boje się-wyszeptałam
-Mnie?-spytał,nie przerywając pieszczoty
-Nie...Chociaż...Tak
-Przecież wiesz,że cię nie skrzywdzę-szepnął
-Wiem,ale nie o to chodzi. Boje się,że ci się nie spodobam,że cię rozczaruję.
Zaśmiał się cicho i przygarnął mnie mocno do siebie.
-Przecież wiesz,że mi się podobasz. Gdy cię widzę moje serce może oszaleć i eksplodować-szepnął. Zaczął mnie całować,zachłannie,z miłością i pożądaniem.
-Myślę,że mamy na sobie za dużo ubrań. Rozebrać cię czy sama to zrobisz?-spytał cicho.
-Najpierw ty-szepnęłam
Bez słowa zdjął czarną koszulkę. Wstrzymałam oddech. Miał pięknie wyrzeźbione ciało,smukłe mięśnie i gładką skórę.
-Chae..teraz twoja kolej...
Ściągnęłam bluzkę przez głowę. Siedziałam przed nim w samym koronkowym staniku. Odruchowo owinęłam się ramionami.
-Ciągle nie pokazałaś wszystkiego-wymruczał tuż przy moim uchu. Sięgnął ręką do moich pleców,by sprawnym ruchem odpiąć zapięcie stanika. Ściągnęłam ramiączka i rzuciłam stanik na podłogę,koło mojej bluzki.
Ji Yong przejechał lekko dłonią po moich nagich piersiach. Sutki momentalnie stwardniały a po ciele rozeszło się przyjemne mrowienie.
-Zamknij oczy-szepnął
-Po co?-lekko się zdziwiłam.
-Zaufaj mi..Po raz kolejny...
Jego dłoń zeszła niżej. Jeździł nią w górę i w dół po moim brzuchu. Chciałam więcej takich pieszczot.
-Jak będziesz chciała bym przestał to powiedz.-Ji Yong pieścił delikatnie moje podniebienie. Obiełam go ramionami za szyję i wplotłam dłonie w jego czuprynę. Moim ciałem wstrząsały delikatne dreszcze gdy dotykał mnie i całował. Powoli schodził coraz niżej. Teraz pieścił moją szyję, zszedł jeszcze niżej zatrzymując się dłużej przy sutkach. Smok dotykał mnie dokładnie tam gdzie chciałam i pieścił tak jak chciałam. Lekko popchnęłam go niżej dając mu do zrozumienia by zszedł jeszcze niżej.gdy jego usta zaczęły ssać skórę przy pępku straciłam resztki kontroli.
-Za dużo ubrań-szepnął gdy doszedł z pocałunkami do krawędzi dżinsów. Sprawnym i pojedynczym ruchem zdjął ze mnie spodnie wraz z figami. Pośpiesznie zdjął swoje bokserki. Miałam go teraz przed sobą pięknego i bezwstydnie nagiego...”
-ChaeRin! Gdzie jesteś?-zostałam wyrwana ze świata książki.
-Tutaj kochanie!-krzyknęłam zamykając książkę.
-Chae..Znowu czytałaś swoją książkę?-zaśmiał się cicho Ji wchodząc do naszej biblioteki. Zrobiłam dzióbek czekając na buzi. Usłyszałam jego cichy chichot i jego usta na moich.
-Coś się stało? Chce dokończyć czytać książkę-powiedziałam cicho z uśmiechem.
-Kochanie,wydałaś tą książkę dwa tygodnie temu. Po co ją czytasz jak i tak znasz ją na pamięć?-zaśmiał się Ji kucając przede mną.
-Tak,znam na pamięć. Ale lekarz polecił czytać książki na głos w ciąży-pogłaskałam delikatnie już duży brzuszek. Byłam już w 8 miesiącu ciąży. Mały Nami był naszym największym szczęściem.
-Tak,trzeba czytać książki,no ale chyba nie erotyczne.-zaśmiał się cicho całując delikatnie brzuszek.
Moje życie było jak z bajki. Kochany mąż,dziecko w drodze,wymarzona praca jako pisarka,piękny dom z wielkim ogrodem....Żyć i nie umierać.
-Dawaj łapę- powiedziałam szybko. Zaskoczony Ji podał mi dłoń,którą szybko położyłam na brzuchu.-Czujesz? Kopie-zaśmiałam się cicho i radośnie. Takie miłe uczucie,czuć,że w środku coś kopie,coś co żyje.
-Nami będzie piłkarzem a nie piosenkarzem-powiedział cicho Ji delikatnie głaszcząc mój brzuszek.
-O nie,nie pozwolę na to. Zostanie sławnym piosenkarzem który podbije każde niewinne serce. Tak jak ty mnie podbiłeś jedną piosenką-pokazałam mu język.
-A co. Zakochałaś się we mnie słyszą mój anielski głos-zaśmiał się cicho. Ale niestety miał racje. Kocham jego głos,oczy,nos,usta...Nie ma rzeczy której w nim nie kocham. Jest cudowny i taki o jakim każda kobieta marzy.
-Kochanie,troszkę źle się czuję. Pomożesz mi dojść do sypialni?-spytałam cicho wachlując się książką.
Ji Yong nie czekał ani chwili. Wziął mnie na ręce i ruszył do sypialni. Trzy razy dziennie działo mi się coś takiego.
-Nie zostawiaj mnie samej-szepnęłam gdy położył mnie na łóżku.
-Kochanie,nigdy cię nie zostawię-położył się koło mnie,przykrywając mnie kołdrą
-Nie obrazisz się jak się ciut prześpię,co?-spytałam cicho przymykając oczy.
-Śpij i odpoczywaj słońce-odpowiedział cicho głaszcząc mnie delikatnie po policzku. Zasnęłam z delikatnym uśmiechem na twarzy. O czym śniłam? To zostanie moją małą i słodką tajemnicą.



sobota, 12 lipca 2014

ONE SHOT : „Czasami moje serce bolało tak bardzo,że nie mogłem spać...”

Hi,Hai,hello ;3
Z tej strony Banggsters ;3 Powracam ze świeżutkim One Shotem napisanym jeszcze dzisiaj ;D
Myślę,że wyszedł dobrze :) Przepraszam oczywiście za to,że długo nie pisałam,ale wena mnie opuściła >,<
Zrobię wszystko aby dodawać częściej notki :*
A teraz zapraszam do czytania Badeul-B1A4 ! :D
P.S : Kochani,komentujcie! Bo bez komentarzy nie wiem czy pisać dalej czy zaprzestać swą twórczość :*



Tytuł : "Czasami moje serce bolało tak bardzo,że nie mogłem spać..."
Paring : Badeul(Baro&Sandeul)B1A4
Typ : romantyczne
Ostrzeżenia : Pisane z perspektywy Sandeul'a a tak to brak.


Cały zespół pojechał do jakiegoś radia a ja mądry udałem,że jestem chory i zostałem w domu! Yehet! Ale..No właśnie teraz strasznie mi się nudziło. Chodziłem po naszym dormie jak trup. Nigdy tak się nie nudziłem!! Padłem twarzą na kanapę i głośno krzyknąłem. „Dlaczego nie ma tu Baro!!??”-pomyślałem zły. Tak bardzo chciałem z nim sobie porozmawiać,pożartować. Wystarczyłaby mi jedynie jego obecność by się nie nudzić. Od kiedy pamiętam,Baro był przy mnie : jak nogę złamałem,jak płakałem,gdy załamywałem się. Nawet gdy uciekałem przed pająkami. Tak,nie śmiać się! Nienawidzę pająków,są ohydne..Takie włochate..Bleee.. Z Baro znamy się długo. On wie wszystko o mnie a ja o nim. Może nawet za dużo wiemy o sobie.
Wstałem z tej cholernej kanapy i ruszyłem do pokoju Baro. Wpadłem do jego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Zawsze jego kołdra pachniała takimi męskimi perfumami. Był idealny pod każdym względem....Nie dziwie się,że wszystkie dziewczyny się w nim podkochują .Westchnąłem cicho przytulając się do jego poduszki. Może mam lekką obsesję na jego punkcie,taką minimalną. On jedyny się ze mnie nie śmieje...No dobrze,przyznam się..Podkochuję się w Baro..Tak,wiem. „Słynne Badeul jest prawdą” -już widzę te nagłówki w gazetach. Ale,co ja mam niby zrobić?Kocham się w nim bo jest inny,docenia mnie. Wiem,że to jest nieszczęśliwa miłość i wiem,że nigdy się nie przyznam do tego ale marzyć o nim i śnić nikt mi nie zabroni. Chciałem jego zamiast tej głupiej poduszki
-Tak bardzo cię kocham-szepnąłem cicho a po moich policzkach spłynęły łzy bezradności,które wsiąkały w poszewkę jego poduszki. Po cichu,z wielką gulą w gardle śpiewałem piosenkę którą tak bardzo lubiliśmy :
<klik>
Nie wiedziałem,że za drzwiami stoi mój Bóg i słucha mojego szlochu pomieszanego ze śpiewem.
-Tak bardzo chciałbym abyś wiedział jak bardzo jesteś dla mnie ważny-szepnąłem w jego poduszkę. Nieświadomie zasnąłem,śniąc o nas.
Gdy się obudziłem usłyszałem na dole głosy moich kochanych idiotów : JinYoung'a,CNU'a,Gongchan ale nie usłyszałem głosu mojego kochanego Baro. Zerwałem się z łózka jak najszybciej biegnąc do drzwi.
-Gdzie się śpieszysz?-usłyszałem jego głos. Gdy odwróciłem się w stronę głosu zobaczyłem Baro stojącego w drzwiach od łazienki jedynie z ręcznikiem zawiązanym w pasie. Poczułem jak moje policzki zaczynają mnie piec. Wyglądał jak Bóg,ideał...Nie wiedziałem jak go jeszcze nazwać.
-Ja...Eto..Ano...-zaplątałem się w swoich słowach i nie wiedziałem co powiedzieć. Zapatrzyłem się na kropelki wody skapujące z jego włosów na klatkę piersiową...O mamo! Zabierzcie mnie stąd bo nie ręczę za siebie!
-Pewnie zdziwiłeś się gdy nie usłyszałeś na dole mojego głosu,co?-spytał podchodząc wolnym krokiem w moją stronę.
-Nie,coś ty.Dlaczego tak pomyślałeś?-spytałem idąc tyłem by jak najszybciej wyjść z tego pokoju.
-Wiesz,spałeś w moim łóżku,do tego ściskając mocno moją poduszkę.-powiedział cicho obserwując mnie uważnie.
-Lubię twoją poduszkę,jest taka miła i cieplusia-wymyśliłem na poczekaniu i spanikowałem gdy plecami uderzyłem o zamknięte drzwi.
-Dlaczego mnie okłamujesz i nie widzisz tego co do ciebie czuje,co?-spytał cicho stając twarzą w twarz ze mną,opierając swoją dłoń na drzwiach koło mojej głowy.
-A..A..Ale...ale ja...co?-dopiero dotarło do mnie znaczenie jego słów.
-To co słyszałeś. Co mam jeszcze zrobić byś zobaczył,że nie umiem bez ciebie funkcjonować?-spytał cicho patrząc prosto w moje oczy rozszerzone maksymalnie w wielkim szoku. Patrzyłem na niego nie wiedząc co powiedzieć nawet jak zareagować.
-Sandeul,kocham cie od kiedy spędziliśmy sami noc w dormie na oglądaniu One Piece i Pokemonów. Nie widzę świata bez ciebie. Gdy patrzę na ciebie serce i wszystko inne się cieszy. Gdy płaczesz,płaczę z tobą. I Wiem,że ty też do mnie czujesz to co ja-szepnął prosto do mojego ucha
-S..Skąd?-wyszeptałem. Nie byłem zdolny do żadnego innego pytania.
-Kochanie,gadasz przez sen-powiedział cicho-A do tego słyszałem jak śpiewałeś naszą piosenkę-dodał cicho
-B..Baro..ja...-nawet teraz nie umiałem mu tego powiedzieć.
-„Czasami moje serce bolało tak bardzo,że nie mogłem spać...”-zanucił cicho do mojego ucha.-Kocham cię Sandeul i nikomu cie nie oddam-dodał cichutko patrząc na moje suche usta. Zapragnąłem ich. Oddychając szybko przygryzłem wargę patrząc na niego wzrokiem mówiącym tylko jedno „Pocałuj mnie”.
-K...K...Barokochamcię-powiedziałem na jednym wdechu. On jedynie ciepło się uśmiechnął i poczułem na swoich wargach jego. Marzyłem o tym jak nikt inny. Zarzuciłem ręce na jego szyję muskając jego usta delikatnie i z miłością.
-Rozumiem,że jesteśmy razem tak?-spytał cicho Baro głaszcząc mnie delikatnie po głowie.
-Tak..Tak...TAK!-krzyknąłem rzucając się na niego.
I co mogę jeszcze powiedzieć....Moje marzenia się spełniły i powiem wam jedno : Kochani,nie bójcie się miłości lub odrzucenia! Każdy da radę,na prawdę.

niedziela, 15 czerwca 2014

ONE SHOT "Mój czy tego chce czy nie" + Wielkie przeprosiny

Hej,Hej,Hej...Tak wiem,wiem zaniedbałam bloga...ja przepraszam ! ;(
Ale szkoła,nauka,oceny...to wszystko tak nagle na mnie spadło,że nie dawałam sobie już rady :(
Proszę o zrozumienie..No ale powracam z obiecanym One Shotem ! :D
Drugie zamówienie zostanie zrealizowane jak najszybciej <33
Miłego czytania i proszę o komentarze :*
_____________________________________

Tytuł : „Mój czy tego chcesz czy nie”
Paring : G-Top
Typ : fluf,erotyka
Ostrzeżenia : +18,scena erotyczna,przekleństwa.

Opis : Pisane z perspektywy G-Dragona

Znowu wygraliśmy. Pierwsze miejsce a piosenka „Fantastic Baby” jest hitem lata. Autografy rozdane więc w ekspresowym tempie jedziemy do klubu na super nudną imprezę wytwórni. Nigdy nie lubiłem tych imprez. Były nudne,sztywne i trzeba było się głupio uśmiechać do innych. Tak bardzo chciałem już jechać do domu i ponownie położyć się koło T.O.P'a i nie martwić się niczym. Tak...G-Dragon jest gejem , więc laski które się we mnie kochają mogą już przestać marzyć o małżeństwie ze mną. Oczywiście,że nie kładę się tak bezpośrednio z nim. Zawsze udaje,że lunatykuję i tak po prostu wychodzi.
Impreza przebiegała nudno i strasznie się ciągnęło. Tańczyłem już chyba ze wszystkimi laskami na sali. Spróbowałem każdego jedzenia i alkoholu.
Miałem chcice,straszną chcice na T.O.P'a. Gdy tylko na niego patrzyłem od razu , miałem ochotę rzucić się na niego i ucałować te czerwone usteczka od wina. Kusił,cholernie mnie kusił. Rozmawiał z dyrektorem wytwórni. Kątem oka mnie zobaczył...WIECIE CO ZROBIŁ?!?!?!?! Popatrzył na mnie wygłodniałym wzrokiem...ale to nie wszystko,PRZYGRYZŁ dolną wargę i PUŚCIŁ mi oczko. Jak on może to robić?!?!?!?! Ja rozumiem,że on chce mnie sprowokować,no ale,jest zbyt dużo ludzi. Odwróciłem się od niego i ruszyłem do CL. Wiedziałem,że T.O.P jest o nią zazdrosny. Z moim wrednym uśmieszkiem zacząłem z nią tańczyć. Nie,nie tak normalnie. To był już prawie erotyczny taniec. Alkohol buzował w naszych żyłach więc nie przejmowaliśmy się niczym. Nasze ruchy były dzikie,ocieraliśmy się o siebie wszystkimi częściami ciała. W momencie gdy miała mnie pocałować,poczułem,że ktoś przerzucił mnie sobie przez ramie i ruszył do łazienki. Złapał haczyk. Rybka jest zazdrosna. Nie mogłem przestać uśmiechać się pod nosem. Weszliśmy do dziwnego pokoju. Rozglądnąłem się dookoła i okazało się,że znajdujemy się w jakiejś sypialni.
-Ktoś tu jest zazdrosny-zaśmiałem się gdy rzucił mnie na łóżko
-Jesteś Bi? Bo nie pamiętam byś lubił całować dziewczyny-powiedział T.O.P,który zawisł nade mną.
-Wiesz,jeśli osoba która mi się podoba,nie chce mnie całować...To muszę całować dziewczyny-powiedziałem,muskając przy tym delikatnie jego usta.
-Osoba która ci się podoba?Kto to?-spytał patrząc na mnie swoimi pięknymi oczami.
-A taki jeden .Ma niebieskie włosy,rapuje i do tego jest moim przyjacielem. Znasz go?
-Uwierz mi,znam. Ma niezłego kolosa w spodniach który za każdym razem podnosi się gdy patrzysz na niego swoimi kocimi oczami.-zamruczał wodząc rękoma po moich bokach
-Jak to podnosi?Aż tak na niego działam?-spytałem niewinnie,jeżdżąc pazurami po jego plecach.
-Najbardziej lubi,gdy kładziesz się koło niego w nocy i wtulasz się jak Panda-odparł cicho przygryzając mój płatek ucha.
Nie umiałem powstrzymać jęku radości. Mój T.O.P nareszcie odważył się,Nareszcie jest tu ze mną. Popatrzyłem na niego a on mnie zrozumiał . Musnął delikatnie moje usta. Nie widziałem,nie słyszałem i zapomniałem gdzie jestem. Byłem na innym świecie w którym byłem Ja i On. Ja i Jego usta,Jego ciało,Jego nagość i Jego delikatność. Nie przerywając pocałunku zerwałem z niego koszulę i zjechałem rękoma do jego spodni.
-Nie tak szybko,kochanie-wyszeptał T.O.P. Ściągnął ze mnie koszule i zaczął językiem bawić się moimi sutkami. Mruczałem jak mały kotek oczekując dalszych pieszczot. Jego ręce badały moje ciało,delikatnie i spokojnie. Nie śpieszył się , wiedział ,że nie ucieknę. W końcu mieliśmy całą piękną noc dla siebie. Jego usta pomału schodził z moich sutków na brzuch. Przyssał się do skóry wokół pępka. Wiłem się pod nim jak jakiś wąż,pragnąłem go. Zjechałem rękoma ponownie w stronę jego spodni a on wyczuwając to złapał moje nadgarstki i położył na wysokości mojej głowy.
-Dlaczego?-jęknąłem zły
-Bo nie,zbyt bardzo się podnieciłem-powiedział cicho odpinając pasek od moich spodni.
Myślałem,że oszaleję .T.O.P nie śpiesząc się zdjął do końca moje spodnie wraz z bielizną. Chłonął wzrokiem każdy nowy skrawek,raz po raz całował mnie po brzuchu,schodząc co raz niżej. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. Jak najszybciej,ściągnąłem z niego spodnie i bokserki. Widziałem go w pełnej okazałości,tak jak Bóg go stworzył. Nie umiejąc się powstrzymać musnąłem ręką jego dużego kolegę. T.O.P po raz pierwszy zamruczał niczym rasowy kot. Chwyciłem jego członka w obie dłonie,poruszając nimi w górę i w dół. Kierowany instynktem pochyliłem się i wziąłem go do ust.
-GD...co ty...? Aaaaa- nie mógł powstrzymać jęknięcia gdy zassałem się na jego penisie. Lizałem go i ssałem nie przejmując się niczym. Był smaczny,smakował jak lizak. Ciekawy,wsunąłem język pod napletek. T.O.P nie umiał powstrzymać jęknięcia. Zamruczałem zadowolony i nie przestawałem bu obciągać,czekając na piękny finał. Czułem jak jego członek co chwile rośnie w moich ustach co raz bardziej. T.O.P czując,że dłużej nie pociągnie,wsunął dłoń w moje włosy i zaczął poruszać dolną częścią ciała. Robił ze mną co chciał. Jego ruchy raz były szybkie,raz wolne. Pieprzył mnie w usta tak jak chciał. Gdzieś po 3 minutach poczułem słodki nektar spływający do mojego gardła. Jego sperma była słodka i gorąca.
-Pobawiłeś się mną,to teraz ja mogę pobawić się tobą-zamruczał do mojego ucha nalewając na moje pośladki lodowaty żel. Pisnąłem zaskoczony. T.O.P uśmiechając się wrednie pod nosem klęknął na łóżku i kazał mi stanąć na czworaka,wypinając się w jego stronę. Robiłem wszystko co mi kazał. Zaczął jeździć swoim gorącym językiem wokół mojego kakaowego oczka. Oszalałem,wiłem się pod jego dotykiem,nie umiejąc powstrzymać jęków rozkoszy.
-Bo cię wszyscy usłyszą,kochanie-szepnął do mojego ucha wsuwając jeden palec do środka.
-R..rusz....rusz się..a..a nie...n.nu...nie g..ga..das..sz.. ..-wyjęczałem zaciskając z całej siły dłonie na kołdrze. T.O.P zaśmiał się jedynie i wsunął do środka drugi palec i poruszał nimi szybko i zwinnie. Czekałem na finał,chciałem go poczuć w środku,czuć się z nim jednością.
T.O.P sam nie wytrzymując,rzucił mnie na łóżko i klęknął przede mną. Poczułem jak jeździ swoim penisem bo moim kakaowym oczku,wiedziałem,że to ta chwila. Po chwili poczułem jak wsuwa się we mnie,wolno i spokojnie,nie chcąc zrobić mi krzywdy. Nie czułem bólu lecz wielką przyjemność,nie było tak jak inni opowiadali. że boli,piecze...Dla mnie to było coś wspaniałego. Ból był przepustka do czegoś pięknego.
-Teraz na pewno wszyscy nas usłyszą-jęknął T.O.P i zaczął poruszać się lekko do przodu,lekko do tyłu. Zagryzłem jak najmocniej zęby na wargach by nie jęczeć. Lecz gdy Seung-hyun trafił prosto w moją prostatę krzyknąłem z rozkoszy. Od tamtej pory przez cały czas w nią trafiał a ja krzyczałem i jęczałem na przemian. Nie myślałem,że mój pierwszy raz z T.O.P'em będzie tak wyglądać. Zawsze myślałem,że zrobię to z nim gdy będzie spał lub będzie pijany. Ale my to robimy na trzeźwo! On nie ŚPI ani nie jest PIJANY! T.O.P poruszając się szybko w moim wnętrzu zaczął się do tego bawić moim kolegą.
-Ja...haaaaaaa....ja za...ra...zaraz...d..doj...dojdę!-wyjęczałem zapominając o tym,że ktoś może nas usłyszeć.
-Dojdźmy razem-wystękał T.O.P i zaczął poruszać się szybko w środku jak i ręką na moim penisie. Nie minęła chwila jak i ja i T.O.P doszliśmy. Moja sperma spływała po jego ręce jak jakiś miały sok. A w środku czułem jak mnie wszystko wypełnia i wypływa za razem ze mnie. Leżałem na tym łóżku jak szmaciana lalka z uśmiechem spełnienia na twarzy.
-Byłeś wspaniały-wyszeptał mój T.O.P zlizując z ręki moją słonawą spermę.-Ale musimy już iść,skapną się,że nie ma gospodarza imprezy.-dodał i zaczął się ubierać
-Czekaj...dla ciebie to była tylko jedno razowa przygoda?-spytałem lekko wkurwiony łapiąc go za nadgarstek.
-Albo ruszysz swój zgrabny tyłeczek i się ubierzesz albo nigdy tego nie powtórzymy-wymruczał do mojego ucha seksownym głosem-Za bardzo cię kocham by to była tylko jednorazowa przygoda-dodał zakładając koszule. Uśmiechnąłem się do siebie radośnie i zacząłem szybko ubierać. Po równych 15 minutach byliśmy gotowi.
-Nie będziesz już z nią tańczyć..prawda?-spytał jeszcze T.O.P
-Zatańczę gdy będę chciał cię sprowokować -odparłem z wrednym uśmieszkiem. T.O.P pochylił się w moją stronę i delikatnie pocałował.
-Idź pierwszy,zachowuj się jak gdyby nic.-puścił mi oczko i zapalił papierosa,zaciągając się dymem tytoniowym.
Popatrzyłem na niego ostatni raz i ruszyłem na salę gdzie byli wszyscy. Teraz wiedziałem,że Choi jest tylko mój,nawet jeśli by musiał tańczyć z jakąś laską. Był,jest i będzie tylko mój. Oj zadbam o to.

<Klik>


~~~~~
Proszę o szczere komentarze <33
~Banggsters